27 września 2015 r. był dla naszej wspólnoty dniem szczególnym, przeżywaliśmy Odpust Parafialny ku czci św. Michała Archanioła.
Mszę Odpustową o godz. 13.00 w Michalicach sprawował ks. Tomasza Broszko z parafii w Smogorzowie. września 2015 r. był dla naszej wspólnoty dniem szczególnym, przeżywaliśmy Odpust Parafialny ku czci św. Michała Archanioła.
Podczas homilii ks. Tomasz Broszko przeniósł nas do wydarzeń ukazanych w Apokalipsie św. Jana Apostoła, Michał ukazany jest jako „pogromca Smoka – Szatana” (Ap 12, 7): I nastąpiła walka na niebie. Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok […] ale nie przemógł (Ap 12, 7-8). Walkę tę wszczyna Smok, który ma do dyspozycji dwie bestie, z morza i z lądu: bałwochwalcze mocarstwo (przemoc) i fałszywego proroka (symbol walki ideologicznej i kłamliwej propagandy). Obie bestie są narzędziami Smoka w walce z Niewiastą – Kościołem.
Św. Michał to jeden z archaniołów stojących przed obliczem Boga. Według tradycji, kiedy Lucyfer zbuntował się przeciwko Panu Bogu i do buntu namówił część aniołów, wtedy miał wystąpić archanioł Michał i z okrzykiem „Któż jak Bóg” wypowiedzieć wojnę szatanom.
Pewien artysta śpiewał: Dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła. I dziwne jest to, że od tylu lat człowiekiem gardzi człowiek…
Zło przenika nasze życie, tak samo jak dobro, które bezustannie ściera się ze złem. Aby dobro przeważyło nad złem i zwyciężyło je, potrzeba dużo pracy nad sobą, dużo dobrej woli, a nawet poświęcenia i heroizmu. Każdego dnia z niepokojem śledzimy w mediach doniesienia, z których wynika, iż życie człowieka jest zagrożone. Wszędzie bowiem stykamy się ze złem – wojny, wewnętrzne walki, złe warunki życia, nieuleczalne choroby, bezradność medycyny, postęp cywilizacyjny, który zagraża naturalnemu środowiskowi, nienawiść wśród ludzi. Przerażający jest fakt, iż ginie z tego powodu mnóstwo niewinnych ludzi. Gdzie jest dobro – można zapytać?? Co nas czeka w przyszłości, jakie mamy perspektywy, skoro każdego dnia sami jesteśmy świadkami, że człowiek człowiekowi nie jest bratem, ale wilkiem. Dlaczego widzimy i słyszymy tylko o szerzącym się złu? Gdzie jest dobro?
W imieniu św. Michała zawarta jest wdzięczność za dobre użycie wolności: Któż jak Bóg, który swemu stworzeniu dał łaskę poznania, wybrania Go, i uznania Jego wielkości. Jest w tym imieniu także wpisany przezwyciężony lęk przed złem, przed fałszywym użyciem daru wolności, przed wykorzystaniem własnego istnienia przeciwko Temu, który jest jego dawcą. Przykładem tego nadużycia wolności są wspomniane dziś duchy zbuntowane z diabłem, szatanem na czele. Święty Michał uczy nas, co znaczy być stworzeniem, uczy, jak dobrze, sprawiedliwe i szczęśliwie żyć dla Boga.
Świat współczesny tymczasem coraz głośniej stawia pytania: Czy człowiek, aby być szczęśliwym, musi koniecznie zależeć od Boga, od Jego przykazań, od zasad zapisanych w Ewangelii? Gdzie jest zatem miejsce na jego wolność? Niektóre osoby i ośrodki mające wpływ na kształtowanie opinii publicznej wmawiają nam, że maja własną, nowoczesną receptę na szczęście. Szatan usiłuje ciągle nas przekonać, że Bogu nie zależy na szczęściu człowieka; że Bóg pragnie jedynie, aby człowiek był całkowicie zależnym od Niego niewolnikiem; że Bóg nie kocha człowieka, a jedynie pragnie wykorzystać go do swoich celów. Trwa więc ustawiczna walka z diabłem, który i dzisiaj żyje i działa na ziemi.
Tocząc z człowiekiem nieustanną walkę, szatan chce zniszczyć w nim przede wszystkim pokorę. Nie jest to sprawa przypadku, lecz celowego i przemyślanego działania. Właśnie pycha, czyli brak pokory, stała się przyczyną upadku zbuntowanego anioła. W obliczu światła, którym jaśniał, jego serce stało się pyszne i wyniosłe. Sobie przypisał piękno. Nie chciał uznać, że to, kim jest, zawdzięcza tylko i wyłącznie swemu Stwórcy.
Szatan nie ma pokory. Jej brak jest wiecznym wyrzutem jego sumienia. Nienawidzi więc tej cnoty i zwalcza każdy jej przejaw. Szczególnym powodem jego cierpienia jest głębia pokory Serc Jezusa i Maryi. Są one odpowiedzią Boga na szatański bunt. Nie mając dostępu do tych Serc, szatan nie może wydać walki ich pokorze. Zwalcza ją jednak we wszystkich pozostałych ludzkich sercach.
U końca dziejów Starego Testamentu i na początku Nowego stoi postać pokornej Maryi – tej, która uwierzyła Bogu i przyjęła Chrystusa. Stary Testament widzi Abrahama jako ojca wiary. Jego wiara wyraziła się w tym, że uwierzył w obietnice Boże i na głos Boga wyruszył w nieznane. Na Bogu oparł swoje życie, mimo różnych przeszkód. Późniejsze dzieje jego potomków i dzieje narodu izraelskiego są także dziejami wiary w Boga, to znaczy wierności, zawierzenia i zaufania wobec Niego. Dojrzałym chrześcijaninem jest ten, którego wiara rodzi uczynki miłości, uczynki życia wiecznego. Każda epoka ma swoich świętych. Dla kolejnych pokoleń pozostają oni przede wszystkim świadkami żywej wiary, sługami i służebnicami Boga oraz ludzi. Pochodzili z najróżniejszych środowisk. Byli wśród nich duchowni i świeccy, osoby z koroną królewską na głowie i ludzie prości. Już sama ich obecność nadaje sens przemijającym wiekom. Pokora jest najcenniejszym klejnotem w koronie świętości. Szatan stara się więc niszczyć ją na wszelki możliwy sposób, również przez tworzenie falsyfikatów prawdziwej pokory. Wpatrujmy się w Chrystusa, Jego śmierć na krzyżu uczy, że być prawdziwie pokornym, to – między innymi – przebaczać sobie popełniony grzech, odrywać się od niego, a kierując swój wzrok ku Zmartwychwstałemu, zawierzyć Mu wszystko, co w nas niedoskonałe. W Nim wszelki grzech został pokonany.
Człowiek jest obdarzony wolnością i rozumem. Jedną z największych pokus szatana jest skłonienie do rozdzielenia tych dwóch przestrzeni. Mamy mieć wolny rozum i rozumną wolność – nawzajem przeniknięte i związane. Potrzebujemy pokory wobec Boga – nie ma innego zbawienia niż to, które przynosi Chrystus. – W pokorze trzeba tę prawdę przyjąć. Pokorny człowiek przyjmuje ją i pozwala się prowadzić.
„Nie lękajcie się!”. Tak brzmiały pierwsze słowa przesłania, jakie 16 października 1978 roku skierował do świata nowo wybrany Papież – Św. Jan Paweł II. Świat był wówczas podzielony na dwa bloki militarno-polityczne, straszące się nawzajem swoimi nuklearnymi arsenałami, których potencjał zdolny był zniszczyć kilkakrotnie życie na Ziemi. Milionom ludzi ów podział wydawał się trwały na dziesięciolecia, zwłaszcza zaś mieszkańcom krajów komunistycznych, którzy na co dzień żyli w strachu.
Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” – mówił Papież, wskazując na osobę Jezusa, jako Tego, który może pomóc przezwyciężyć strach.
Te słowa przypominają nam to, że Św. Jan Paweł II pokazał nam inną drogę: Jeśli walka, to przede wszystkim duchowa. Jeśli Chrystus, to nie z karabinem, ale z Krzyżem na ramieniu. Jeśli ktoś chce naśladować Chrystusa, powinien dźwigać nie karabin, lecz Krzyż.
Mówimy na modlitwie: „Bądź wola Twoja”. Jezus jest dla nas nie tylko nauczycielem modlitwy, ale także wzorem posłuszeństwa woli Ojca. Godząc się na nią w zupełności, przed śmiercią wyznał: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42). Skoro więc nasz Mistrz pokornie przyjął swoje powołanie, tym bardziej my, Jego uczniowie mamy za zadanie poddawać się zamiarom Boga.
Na zakończenie Mszy św. Odpustowej odbyła się procesja i uroczyste błogosławieństwo.